Po bardzo dobrym sezonie w barwach 1. FC Kaiserslautern Tymoteusz Puchacz wrócił do Unionu Berlin, z którym przygotowuje się do nowej kampanii. W międzyczasie udzielił wywiadu dla Lubuskiego ZPN, w którym mówił m.in. o swojej sytuacji w klubie, celach na najbliższy rok, sytuacji reprezentacji Polski i pracy selekcjonera Michała Probierza. Zapraszamy do lektury.
Od zakończenia Euro minęło już trochę czasu, a nieco więcej od zakończenia udziału w turnieju reprezentacji Polski. Jak patrzysz na to z tej pewnej perspektywy czasu, to jak oceniasz Euro w naszym wykonaniu? Jest coś, czego jako grupa żałujecie? Czy może wręcz przeciwnie – wiecie, że daliście z siebie wszystko, a rywale po prostu byli za mocni.
Wydaje mi się, że na tym turnieju decydują małe rzeczy, szczególnie, kiedy gra się z takimi zespołami, jakie my mieliśmy w grupie. Bo obiektywnie patrząc mieliśmy najcięższą grupę. Zarówno w pierwszym meczu, jak i w ostatnim detale zadecydowały o tym, że nie zdobyliśmy nawet trzech punktów. W meczu z Austrią do pewnego momentu to też wyglądało nieźle, ale w końcówce nas zdominowali. Uważam, że reprezentacja zrobiła duże postępy, od kiedy przejął ją trener Probierz i wygląda to dobrze. Mamy dobre perspektywy, jeśli chodzi o zawodników, którzy wchodzą do reprezentacji. Mamy też dużo młodych zawodników, którzy są jednocześnie doświadczeni, jak Kuba Moder czy Jasiu Bednarek. To zawodnicy, którzy mogą grać w reprezentacji przez kolejne 10 lat, a już mają duże doświadczenie. To są naprawdę super zawodnicy. Jest też sporo młodych, jak Kacper Urbański, Seba Walukiewicz, który nie zagrał na Euro, ale jest bardzo dobrym stoperem. Zielu przecież też nie jest taki stary, nie? (śmiech)
Mówisz o potencjale piłkarskim, który oczywiście jest najważniejszy. Na funkcjonowanie każdego zespołu wpływa jednak też atmosfera, zarówno wewnątrz drużyny, jak i w jej relacji z kibicami. Czy czujecie jako zespół, że atmosfera wokół tej kadry jest najlepsza od lat?
Zmieniła się o 180 stopni. Widzę to też na moim przykładzie. Medialnie ludzie różnie mnie postrzegają – miałem momenty, kiedy mnie ludzie kochają, a potem jestem najgorszy. To się często zmienia i podobnie jest w każdej branży, w każdym środowisku, co do którego są jakieś oczekiwania. W pewien sposób to jest entertainment. Czy chodzi o muzykę, czy sport, to ludzie zawsze mają oczekiwania i swoją opinię na dany temat. W tym momencie jest tak, że chyba daliśmy się polubić jako grupa piłkarzy i jako grupa ludzi. Dużą w tym zasługa tych vlogów, gdzie kamera chodziła z nami wszędzie i oddawała dosłownie to, jak tam jest od środka. Podczas tych mistrzostw ludzie czuli się, jakby byli z nami w środku, dlatego się z nami utożsamiają i lubią nas jako grupę i jako piłkarzy. Naprawdę fajnie to wyglądało, nawet w tych dwóch meczach sparingowych przed Euro. Od kiedy trener Probierz przejął kadrę, to każdy kolejny mecz był krokiem do przodu – dużo zwycięstw, dobra gra i po prostu ludzie zaczęli się z tym utożsamiać. I fajnie, bo myślę, że o to chodzi, by kibice czuli jedność z reprezentacją.
Nie da się nie odnieść wrażenia, że spora w tym zasługa trenera Michała Probierza.
Każdy trener ma inne podejście. Niektórzy totalnie się odcinają od strefy medialnej, od dziennikarzy, a trener Probierz wręcz przeciwnie – trzymał media bardzo blisko. Ta kamera, te vlogi… Po prostu otworzył tę reprezentację na świat. Trener Probierz przejmował reprezentację w jednym z najgorszych momentów jakie były, przynajmniej z tego, co ja pamiętam. Zarówno pod względem sportowym, jak i medialnym. Dosłownie w kilka miesięcy odwrócił to o 180 stopni i teraz, nawet jak nie idzie za tym sukces sportowy w postaci wyjścia z grupy, to Polacy się z tym utożsamiają. Bo sport to jest też rozrywka i chodzi o to, by dawać ludziom szczęście. Wydaje mi się, że aktualnie to szczęście jest wśród piłkarzy i kibiców i dużą rolę w tym odegrał trener Probierz.
Przed reprezentacją dość intensywny okres – jesienią Liga Narodów, a od marca eliminacje do Mistrzostw Świata 2026. Praktycznie nie będzie meczów o nic.
Myślę, że to dobre, bo im więcej tych meczów o stawkę, tym lepiej. Wydaje mi się, że piłkarze generalnie nie lubią grać sparingów, czy to przed sezonem, czy podczas sezonu. To nie jest ulubiona aktywność piłkarzy, zawsze lepiej jest grać o coś. Każdy lubi, kiedy rozgrywa się normalny mecz o punkty. Uważam, że im więcej jest takich meczów o stawkę, tym lepiej dla zawodników jeśli chodzi o rozwój i wiele innych aspektów.
Porozmawiajmy o twojej przyszłości. Po świetnym sezonie w Kaiserslautern wróciłeś do Unionu Berlin, z którym rozpocząłeś okres przygotowawczy, zagrałeś w sparingu z Dynamem Kijów. Jak wygląda twoja sytuacja klubowa na kilkanaście dni przed rozpoczęciem sezonu?
Jestem zawodnikiem Unionu, więc generalnie to było wiadome. Kaiserslautern nie miało opcji kupna od samego początku. Nie dysponują takimi pieniędzmi, by wykupić mnie po sezonie, jaki rozegrałem. Ja też nie ukrywam, że chciałbym zrobić krok do przodu i trafić do takiego zespołu, który grałby w Bundeslidze. Najbardziej zależy mi na tym, by znowu być jedną z ważniejszych postaci w zespole, zależy mi na minutach. Nie będę wybierał. Chyba jeden z dyrektorów sportowych Kaiserslautern powiedział, że oni nie mają pieniędzy i moje wymagania finansowe są dla nich za wysokie, a to w ogóle nie jest prawdą, bo nie było żadnych takich rozmów. Ich nie stać na to, by zapłacić Unionowi, a nie dlatego, bo moje wymagania finansowe są za duże. Mówię o tym dlatego, że może być taka sytuacja, że będę miał ofertę z klubu, który jest mniej zamożny niż Union i jeśli tam gwarancja grania byłaby większa niż w Unionie, byłbym dla nich numerem 1, byłbym dla nich ważny, to ja bez wahania wybiorę tę opcję. Nie patrzę na pieniądze. Patrzę bardziej pod kątem sportowym – chcę zrobić kolejny krok do przodu, rozegrać kolejny sezon, w którym będę mógł się rozwijać i też wzmocnić swoją pozycję w kadrze. Podchodzę do tej sytuacji pod kątem sportowym, a nie finansowym. Mam nadzieję, że moja przyszłość wyjaśni się na dniach, bo do startu ligi nie zostało wiele czasu i chciałbym wiedzieć gdzie będę grał.
Na koniec – jakie są cele Tymoteusza Puchacza na sezon 2024/2025?
Jak powiedziałem – chcę znowu zagrać cały sezon, bo jak będę grał, to będę się rozwijał i o to mi chodzi. Chciałbym po prostu grać, najlepiej w Bundeslidze, chcę grać w reprezentacji. Dla mnie cele na sezon pozostają niezmienne. Nie zakładam sobie konkretnych liczb, że muszę zrobić tyle i tyle, bo to według mnie nie ma większego sensu. Jak przyszedłem do Kaiserslautern, to szczerze nie spodziewałem się, że będę miał aż tyle asyst, bo było ich łącznie 13, a jestem lewym obrońcą. Nigdy nie zakładam sobie takich celów, tylko robię swoją robotę, by rozwijać się pod każdym piłkarskim aspektem. Chcę znaleźć miejsce, w którym będą na mnie patrzeć tak, jak w Kaiserslautern. Miejsce, w którym będę potrzebny i w którym będę mógł pokazywać to, co mam najlepsze.