Paulina Dudek: Chcę być jedną z wiodących postaci, która poprowadzi reprezentację na duży turniej

Ostatnie miesiące nie są łatwe dla Pauliny Dudek, która drugi sezon z rzędu mierzy się z ciężką kontuzją zerwania wiązadeł krzyżowych. Mimo przeciwności losu pochodząca ze Słubic zawodniczka Paris Saint-Germain i reprezentacji Polski nie traci wiary i z optymizmem patrzy w przyszłość. W rozmowie z nami Paulina Dudek szeroko opowiada o walce z kontuzją, planach na przyszłość,  ale też o początkach swojej przygody z piłką oraz… formie spędzania wolnego czasu w rodzinnym mieście.

***

Pierwsze pytanie nie może być inne – jak się czujesz? Pod względem fizycznym, ale też psychicznym, ponieważ mierzenie się po raz drugi z tak ciężką kontuzją na pewno nie jest łatwe do ułożenia sobie w głowie.

Nie ma co ukrywać, że to na pewno był drugi dość ciężki cios, bo przy pierwszym razie traktowałam to jako taką formę wyzwania, ponieważ to była dla mnie pierwsza taka długoterminowa kontuzja. Teoretycznie dużo się o tym słyszało, bo zerwanych wiązadeł w piłce nożnej jest sporo, jednak człowiek nigdy nie sądził, że to może go spotkać. Jak powiedziałam, podeszłam do tego jak do wyzwania, a sama końcówka powrotu wyglądała wręcz wzorowo, ponieważ super się czułam i sygnały z boku były takie, że właściwie nie widać, że wypadłam na te parę miesięcy z obiegu. To też dodawało takiego pozytywnego kopa… I przyszedł moment, kiedy muszę się z tym mierzyć po raz drugi. Ciężko było mi to w jakiś sposób sobie wytłumaczyć, tym bardziej, że cała rehabilitacja przebiegała praktycznie bezproblemowo, bez żadnych komplikacji. Zaliczaliśmy etap po etapie, nie było żadnego takiego momentu, gdzie trzeba zwolnić. Do tego czułam się bardzo dobrze fizycznie. Ciężko było znaleźć odpowiedź na to, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Pierwsze dni były bardzo trudne. Ciężko było mi to poukładać w głowie. Emocje zaczęły opadać dopiero po około tygodniu. Były pierwsze konsultacje z lekarzem, potwierdzanie wszystkiego, ustalanie perspektywy kolejnych miesięcy i wyznaczanie drugiej daty operacji spowodowało, że miałam taki odnośnik. Tak naprawdę po drugiej operacji zaczęłam na nowo odliczać te dni, etapy, wyznaczać sobie drobne cele, które pozwalały mi trochę ochłonąć z tym wszystkim, stawiać powoli kroki i wypełniać te cele.

Jeżeli można mówić w twojej sytuacji o jakichkolwiek plusach, to należy do nich fakt, że znajdujesz się w profesjonalnym klubie, w którym jesteś otoczona opieką najwyższej klasy specjalistów.

Zdecydowanie, tutaj nie ma o czym mówić. W całej tej ciężkiej dla mnie sytuacji od samego początku byłam bardzo spokojna. Okej, wiedziałam, że sytuacja jest beznadziejna, bo znowu wypadnę z gry praktycznie na rok, ale rehabilitacja od samego początku do końca będzie przebiegała bardzo profesjonalnie. Fizjoterapeuci, możliwości regeneracji, odnowy biologicznej… Tu kompletnie niczego nie brakuje. Wiedziałam, że będę w dobrych rękach i przy dobrych wiatrach przejdę tą samą formę tej rehabilitacji i tym razem – mam nadzieję, choć do tego jeszcze długa droga – wrócę na boisko zdrowa i silniejsza.

Jak teraz wygląda twój dzień w klubie? Wiele osób nie zdaje sobie do końca sprawy, że to właściwie dużo cięższa praca niż w przypadku zdrowych zawodniczek.

Zgadza się. Oprócz treningu fizycznego, czyli siłownia, cardio, jest też praca na stole do masażu i kwestia zrobienia pewnej odnowy po samej jednostce treningowej. Wszystko związane jest z tą kontuzją. Ja zaczynam dzień w klubie o godzinie 10 i wychodzę po 15. Dziewczyny zaczynają o podobnej porze, ale już przed 14 są w stanie wyjść z klubu i wrócić do domu. U mnie faktycznie ten czas się trochę wydłuża, ale mam świadomość tego, że wszystko robi się po coś. Jeżeli chcę wrócić do formy i przede wszystkim pełnego zdrowia, to wszystko, co robię, jest niezwykle istotne.

Słuchając ciebie, to – mimo całej tej bardzo przykrej sytuacji, w której się znalazłaś – nie brzmisz, jakbyś była załamana. Patrzysz w przyszłość z optymizmem?

Teraz na pewno tak, ale nie ukrywam, że pierwszy tydzień był trudny. Jak już powiedziałam, przy pierwszej kontuzji też był ciężki moment, ale dla mnie to był sygnał, że może organizm dał znać, że jest zmęczony i to się miało prawo wydarzyć. Taka forma wyzwania, któremu sprostam i wrócę silniejsza. Teraz trudno było znaleźć odpowiedź na pytanie „dlaczego?” i finalnie kończy się tak, że na dwa lata znikam z tej mapy piłkarskiej. Pierwszy tydzień naprawdę był ciężki, ale fajnie, że udało się to tak wszystko poukładać, że miałam trochę wizyt rodzinnych, więc to też trochę mi ułatwiło. Było również wsparcie od dziewczyn w klubie, trenerów – tego było naprawdę sporo. W takiej atmosferze dużo łatwiej jest podjąć tę walkę, rękawice i zacząć się z tym mierzyć. Teraz jest faktycznie trochę łatwiej, choć „odpukuję”, ponieważ nie wiem, jak to wyjdzie z czasem. To jest żmudna praca, a forma treningu, też ze względów fizjologicznych, przez długi czas się nie zmienia, co potrafi być męczące dla głowy, ale już raz przez to przeszłam i wiem z czym to się je. Jestem już trochę mądrzejsza i mam nadzieję, że tak będzie do samego końca.

Odejdźmy już od tego ciężkiego tematu kontuzji i porozmawiajmy o przyjemniejszych rzeczach. Cofamy się o kilka lat w twoim życiorysie – zanim trafiłaś na szczyt, wszystko gdzieś się zaczęło, w twoim przypadku w Słubicach. Skąd u młodej wówczas dziewczynki wziął się pomysł na piłkę nożną? W tamtych czasach nie był to zbyt oczywisty wybór.

Faktycznie, wtedy z kobiecymi klubami było bardzo ciężko. Przyznam szczerze, że nie mam zielonego pojęcia, skąd mi się ta piłka przy nodze wzięła (śmiech). Tata pogrywał w siatkówkę, mama w liceum w kosza, więc może ten gen sportu został mi w jakiś sposób przekazany. Ale skąd się wzięła piłka? Nie wiem! Generalnie w szkole podstawowej miałam jeszcze tak, że ciągnęło mnie do wszystkich sportów. Czy to drużynowych, jak siatkówka, koszykówka, czy indywidualnych, jak lekkoatletyka. Po prostu lubiłam się ruszać. Jakoś tak wyszło, że było takie coś, jak chyba „piątki piłkarskie”, które były rozgrywkami międzyszkolnymi. Właśnie tam pierwszy raz mój nauczyciel wychowania fizycznego zauważył, że mam ten dryg. Stamtąd trafiłam na Puchar Tymbarku, gdzie brałyśmy udział jako szkolny zespół, ale wiadomo, że już na etapie wojewódzkim brały udział kobiecie drużyny typowo piłkarskie. Jedną z takich drużyn był Stilon Gorzów, gdzie „wyczaił” mnie trener Janusz Kałuziński. I tak to się zaczęło, później z podstawówki trafiłam do gimnazjum do Gorzowa Wielkopolskiego już stricte do Stilonu.

Po Stilonie był Medyk Konin, tytuły mistrzyń Polski i… telefon z Paris Saint-Germian. Co dla tak młodej dziewczyny oznaczała informacja, że interesuje się nią tak wielki klub, jak PSG? Jak wyglądały te pierwsze dni, kiedy okazało się, że zaczynasz spełniać swoje marzenia?

Na pewno ekscytacja, ale chyba na ten moment, kiedy pojawiła się ta propozycja, to było więcej przerażenia i trochę strachu, może oporu. To nie było do końca tak, że decyzja była łatwa. Z tyłu głowy miałam poczucie, że to jest wygrany los na loterii i takim propozycjom się nie odmawia, a z drugiej strony wiedziałam, że to wiąże się z wyjściem ze strefy komfortu. Z sytuacji, gdzie byłam podstawową zawodniczką w Koninie, gdzie grałyśmy w Lidze Mistrzyń, gdzie byłam chyba ponad cztery lata, gdzie byli znajomi i wszystko było poukładane. Na pewno był to dla mnie jakiś opór, ale właściwie musiałam podjąć tę decyzję z dnia na dzień. Byłam wtedy na obozie zimowym z Koninem w Żaganiu i był chyba niecały tydzień do zamknięcia okienka we Francji. To była naprawdę mega szybka akcja. Z dnia na dzień musiałam przekazać trenerowi, że zgłosił się klub i moja decyzja jest taka, by wyjechać. Potrzebowałam tej zgody, bo cały czas miałam ważny kontrakt z Koninem. Doszło do rozmowy z trenerem, który powiedział, że oczywiście się zgadza, żebym spełniała swoje marzenia i na drugi dzień miałam już spakowane walizki z obozu. Przyjechał po mnie tata, następnego dnia pojechaliśmy do Konina, by spakować resztę rzeczy i trzy czy cztery dni później byłam już w Paryżu.

W stolicy Francji jesteś już pięć lat, kawał czasu. Mimo sporej odległości od Polski i od rodzinnej miejscowości  nie odcinasz się i aktywnie wspierasz lokalne inicjatywy, jak na przykład projekt Promet Keepers ze Słubic.

Oczywiście, ja z okresem spędzonym w Słubicach mam same dobre wspomnienia. Nie ukrywam, że patrzenie na młodych adeptów sprawia mi ogromną radość. Sama pamiętam, jak byłam młoda i ile frajdy sprawiały mi momenty, kiedy przykładowo otrzymałam nowe korki, miałam możliwość gry na fajnym boisku czy spędzenia czasu ze swoimi rówieśnikami. Mam naprawdę super wspomnienia i cieszę się, kiedy mam możliwość wymienić kilka zdań z dzieciakami. One też są ciekawe, jak wygląda życie w takim klubie, zadają sporo pytań. Przy tym zawsze mam możliwość przekazania jakichś giftów. Świadomość tego, że im to sprawia frajdę, ta możliwość porozmawiania z kimś, kto gra profesjonalnie w piłkę, otrzymania prezentów… Naprawdę robi się wtedy ciepło na serduchu. To fajna inicjatywa, chłopaki robią fajną robotę, mają sporo dzieci, fajnie jest to wszystko zorganizowane, na SOSiR w Słubicach są fajne warunki, tak że pojawiam się tam co roku z wielką radością. Jeśli oczywiście mam czas, bo ostatnio nie było takiej możliwości, ale wcześniej dwa razy z rzędu byłam tam na treningu, w jednym nawet brałam jako taki udział. Robię co mogę, aby wspierać tę ekipę.

Gdybyś miała zabrać swoje klubowe koleżanki na krótkie wakacje do miejsca, z którego pochodzisz, do Słubic, to co byś im tam pokazała, gdzie byś je zabrała?

Miałam już taką okazję! Jestem już tu trochę czasu i tych znajomości jest już całkiem sporo i miałam okazję przyjechać z dziewczynami na spływ kajakowy. Niedaleko Słubic jest Puszcza Rzepińska, gdzie jest bardzo dużo możliwości jeśli chodzi właśnie o spływy kajakowe czy biwaki. W biwaku co prawda nie brałam jeszcze udziału, ale są takie plany na nadchodzące lato, tak że mam nadzieję, że akurat pogoda będzie dopisywać. Poza spływami kajakowymi jest też sporo ścieżek rowerowych wzdłuż Odry, czy to po stronie polskiej, czy niemieckiej. Ja uwielbiam łączyć czas wolny podczas wakacji z aktywnością, spędzaniem czasu na łonie natury ze znajomymi, rodziną. To dla mnie idealna opcja.

Kończąc rozmowę zapytam cię jeszcze o twoje plany na przyszłość, zarówno te klubowe, jak i w reprezentacji Polski. Twój kontrakt z PSG wygasa 30 czerwca przyszłego roku, pojawiły się już jakieś rozmowy w kontekście jego przedłużenia? Planujesz w ogóle zostać w PSG? Natomiast jeśli chodzi o reprezentację, to selekcjonerka Nina Patalon mówiła, że celem tej kadry jest awans na Euro 2025, które odbędzie się w Szwajcarii, co z pewnością byłoby dla ciebie takim sentymentalnym powrotem, bo właśnie w tym kraju 10 lat temu zdobywałaś z reprezentacją tytuł mistrzyń Europy do lat 17. Gra na Euro 2025 to twój cel, jeśli chodzi o kadrę?

Jeżeli chodzi o klub, to nigdy nie ukrywałam, że dla mnie priorytetem, po 5 latach spędzonych w Paryżu, zawsze było przedłużenie tego kontraktu. Paryż jest dla mnie troszeczkę niczym drugi dom. Pewne rozmowy już się odbyły i zobaczymy, jak to się potoczy w najbliższych miesiącach. Co do reprezentacji, to faktycznie, niemal wyleciała mi z głowy ta Szwajcaria i wszystko, co się wydarzyło w 2013 roku. To faktycznie byłoby coś fajnego, gdyby udało nam się awansować na te mistrzostwa Europy. To jest jedna z moich motywacji: powrót do formy i bycie obecną w klubie, bo wszystko, co robię w klubie, wiąże się z tym, czy będę w reprezentacji. Jak powiedziałam, jedną z moich większych motywacji jest powrót na boisko cała i zdrowa oraz powrót do reprezentacji, bo nie ukrywam, że bardzo brakuje mi całej tej otoczki i atmosfery. Do tego dochodzi możliwość udziału w wielkim turnieju, pierwszym, historycznym, w co głęboko wierzę, podobnie jak cała reprezentacja. Chcę być jedną z wiodących postaci, która poprowadzi tę reprezentację na duży turniej, dlatego robię wszystko, żeby tak się właśnie stało.

Dziękuję za rozmowę. Czego ci można życzyć? Chyba przede wszystkim zdrowia, bo reszta przy twoim zaangażowaniu, twojej ambicji powinna już sama przyjść.

Również dziękuję. Oby zdrowie dopisywało, a resztę wywalczę sobie sama.

Rozmawiał Przemysław Piwowar

Pozostałe aktualności

ORLEN ePuchar Polski – esportowy turniej dla klubów piłkarskich powraca!

0
Polski Związek Piłki Nożnej ma przyjemność ogłosić czwartą edycję ORLEN ePucharu Polski – esportowych rozgrywek dla klubów piłkarskich. W turnieju w grze EA SPORTS FC 25 mogą wziąć udział wszystkie k...

Lubuska Konferencja Trenerów w Zielonej Górze

0
Wydział Szkolenia Lubuski Związek Piłki Nożnej serdecznie zaprasza na Lubuską Konferencję Trenerów, która odbędzie się 14 grudnia (sobota), w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. Podgórnej 50 ...

Reprezentacja Polski w futsalu zagra w Arenie Gorzów

0
W czwartek, 5 grudnia Prezes Lubuskiego Związku Piłki Nożnej Robert Skowron wraz z dyrektorem biura Kamilem Żeberskim oraz Kamilem Jaźwińskim spotkali się z Dyrektorem Wydziału Sportu Urzędu Miasta G...

Lubuszanin wystąpi na Mistrzostwach Świata Policji

0
Miło nam poinformować, że zawodnik Alfy Jaromirowice - Karol Pędzioch, został powołany do Reprezentacji Polskiej Policji, która w dniach 10-15 grudnia 2024 r. weźmie udział w Mistrzostwach Świata Dru...

Lubuskie orliczki kończą rundę turniejem polsko-niemieckim

0
W Kostrzynie nad Odrą orliczki zakończyły rundę jesienną sezonu 2024/2025. Tradycyjnie odbył się turniej podsumowujący, którzy przyciągnął zespoły z województwa lubuskiego i nie tylko. Na hali po...

Powołanie na konsultację szkoleniową rocznika 2013

0
Wydział Szkolenia Lubuskiego ZPN w Zielonej Górze informuje, że w dniach 09.12.2024 - 11.12.2024 w Zielonej Górze o godzinie 9:00 odbędzie się turniej chłopców z rocznika 2013. Powołani zostali n...

Za nami Falubaz Cup 2024

0
W dniach 30.11-1.12 w Drzonkowie rozegrano turniej Falubaz Cup. To tradycyjne zakończenie roku w wykonaniu Akademii Piłkarskiej Falubaz. W turnieju wzięło udział blisko 1000 zawodników z roczników 20...

GBS zwyciężył w Turnieju Mikołajkowym im. Radka Druciaka w Nowej Soli!

0
Za nami 20. edycja turnieju mikołajkowego im. Radka Druciaka w Nowej Soli. Po raz piąty z rzędu "Złota Kula" trafiła w ręce GBS! Do wyłonienia zwycięscy były potrzebne rzuty karne, a te lepiej wykony...

Lubuscy trenerzy na stażu w Gironie

0
Koniec rundy jesiennej w przypadku trenerów bynajmniej nie oznacza końca pracy. Lubuscy szkoleniowcy ostatni tydzień listopada spędzili w Katalonii, gdzie odbyli staż trenerski przy występującej ...

Komunikat Wydziału Dyscypliny nr 17 sezon 2024/2025 z dnia 28.11.2024 r.

0
Przedstawiamy komunikat nr 17 sezon 2024/2025 z dnia 28.11.2024 r. Wydziału Dyscypliny Lubuskiego ZPN oraz komunikat nr 16 Zespołu Orzekającego Wydziału Dyscypliny LZPN w Gorzowie Wlkp. Komunikat ...