Kadry Lubuskiego Związku Piłki Nożnej zakończyły coroczny obóz w katalońskim Lloret de Mar. Tegoroczne zgrupowanie było wyjątkowe, ponieważ po raz pierwszy uczestniczyły w nim kadry chłopców i dziewcząt.
Obóz szkoleniowy w położonym nieopodal Barcelony Lloret de Mar to już niemal tradycja i stały punkt w terminarzu kadr Lubuskiego Związki Piłki Nożnej na przełomie lutego i marca. Chciałoby się rzec, że nie inaczej było i w tym roku, jednak tegoroczny wyjazd różnił się od tych z poprzednich lat, ponieważ po raz pierwszy na Półwysep Iberyjski wyjechały kadry chłopców i dziewcząt. Konkretniej rzecz ujmując – 18 najlepszych chłopców z rocznika 2013 i tyleż samo najlepszych dziewcząt z rocznika 2011 z województwa lubuskiego. Dodatkowo w zgrupowaniu – również po raz pierwszy – udział wzięli kursanci z trwającego kursu UEFA B i jeden kursant z trwającego kursu UEFA C, który był dedykowany do pomocy dla trenera bramkarzy. – Myślę, że to dla nich bardzo duże doświadczenie i wartość dodana. Dla trenerów prowadzących kadry było to też duże ułatwienie, bo dzielili się swoimi zadaniami, pozwalali uczestniczyć kursantom w zajęciach. Co ważne, ich praca nie sprowadzała się wyłącznie do części organizacyjnej, ale również pomagali merytorycznie, prowadząc część treningów. Coachowali, bardzo emocjonalnie podchodzili do swoich obowiązków, co było widać i przez co zjednali sobie serducha dziewcząt i chłopców – wyjawia trener koordynator Lubuskiego ZPN, Wojciech Drożdż.
Śródziemnomorski klimat, temperatura znacznie przewyższająca tą panującą aktualnie w Polsce, boiska położone nad samym morzem… To idealny klimat do pracy, która praktycznie wypełniała cały pobyt lubuskich kadr w Katalonii. – Jeżeli chodzi o treningi, to niektórzy nawet narzekali, że było za ciepło! Trenowaliśmy dwa razy dziennie lub mieliśmy trening i mecz. Były dni, w których graliśmy trzy spotkania lub taki, w którym graliśmy w turnieju, a później jechaliśmy na mecz Barcelony z Realem Sociedad. Ostatniego dnia zrobiliśmy dwa treningi, tak że chcieliśmy jak najbardziej wykorzystać ten czas – mówi Kamila Szafrańska, trenerka kadr U-14 dziewcząt, która na miejscu wygrała międzynarodowy turniej w swojej kategorii wiekowej. – Jako trenerzy staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać ten czas, aby to owocowało na przyszłość dla kadr i aby dziewczyny mogły jak najlepiej indywidualnie pracować w klubach i się cały czas rozwijać – dodaje trenerka.
Warunki panujące w regionie Lloret de Mar chwalił również trener kadry chłopców, Remigiusz Chyła. – Mieliśmy bardzo fajne warunki do pracy. Udało się zrealizować to, co chcieliśmy i co sobie założyliśmy. Wzięliśmy udział w turnieju z zespołami rocznikowo o dwa lata starszymi, co na pewno wzmocni mentalnie chłopaków na przyszłość, którzy muszą wiedzieć, że będzie ciężko. Jesteśmy z tych meczów zadowoleni. Mimo że przegrywaliśmy, to mental, walka i determinacja stały na bardzo wysokim poziomie – zdradza trener Chyła.
Tego typu zgrupowania szkoleniowe to z jednej strony oczywiście masa pracy i potu wylanego na treningach, ale też znakomita okazja do budowania atmosfery i wzajemnej integracji. – Obóz zawsze służy budowaniu atmosfery i więzi między zawodnikami i myślę, że to nam się udało. Jak jechaliśmy, to atmosfera była zupełnie inna w porównaniu do tej, jaka panowała na powrocie – mówi trener Chyła. Co ważne, integrowali się nie tylko najmłodsi, ale też ich trenerzy. – Bardzo duża integracja sztabów szkoleniowych jeśli chodzi o merytorykę. Trenerzy się też wymieniali, bo sztab chłopców prowadził zajęcia dziewcząt, a sztab dziewcząt – chłopców. To kolejne bardzo fajne doświadczenie – dodaje trener Drożdż.
Korzystając z okazji, obie kadry wraz z trenerami wybrały się na Estadi Olímpic Lluís Companys, gdzie na żywo przyglądały się poczynaniom Barcelony, w której pierwszym składzie wybiegli oczywiście Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Duma Katalonii w starciu z Realem Sociedad nie zawiodła, pokonała Basków wysoko 4:0, a swoje zrobili też nasi rodacy: Szczęsny zachował czyste konto, a Lewandowski wpisał się na listę strzelców. – Był też taki fajny epizod podczas chwili ciszy na stadionie, kiedy dziewczyny krzyczały „Wojtek, Wojtek!” i Wojciech Szczęsny odwrócił się i odmachał. To na pewno bardzo fajne wspomnienie. Dla wielu chłopców oglądanie na żywo Barcelony było marzeniem i to dla nich wielkie przeżycie – opowiada trener Chyła.
Coroczne zgrupowania kadr w Hiszpanii to dla zawodników i zawodniczek z jednej strony nagroda za ich dotychczas wykonywaną pracę, ale też motywacja do tego, by nie odpuszczać i walczyć o każdą szansę. – Każde powołanie, a w szczególności taki wyjazd do Hiszpanii, powinno wpływać motywująco, nawet dla tych zawodników, którzy są w kręgach zainteresowań kadry i rzadziej jeżdżą na zgrupowania. Tu każdy musi być zmotywowany. Tylko ta droga pozwoli się rozwijać. To dla tych zawodników i zawodniczek kolejny, mały kroczek w przód. Oczywiście talent jest ważny, ale żeby spełniać swoje marzenia, potrzebna jest wytrwałość, poświęcenie, niepoddawanie się w najcięższych chwilach, których na obozach nie brakuje – wskazuje były reprezentant Polski, a obecnie trener lubuskich kadr Łukasz Garguła. – Odczucia są na pewno bardzo pozytywne. To był też pierwszy, historyczny wyjazd kadr dziewcząt i mamy nadzieję, że będzie to powtarzane. To było fajne doświadczenie dla każdego i też na pewno stanowi motywację do dalszej pracy, bo wyjechać na taki obóz, móc trenować w Hiszpanii, doświadczyć takich atrakcji jak mecz Barcelony… – wyznaje trenerka Szafrańska.
Wszyscy uczestnicy tegorocznego wyjazdu do Hiszpanii przywieźli do domu masę wspomnień, które pozostaną z nimi do końca życia. A jeśli dodamy do tego wykonaną na miejscu pracę i zebrane doświadczenie, to z przekonaniem graniczącym z pewnością możemy stwierdzić, że to właściwy kierunek, dający jeszcze większy impuls do dalszego rozwoju dla młodych piłkarzy i piłkarek. I bardzo dobrze, bo przecież właśnie o to nam wszystkim chodzi.




